czwartek, 15 stycznia 2015

Postanowienie noworoczne... :)

Zawsze byłam daleka od takich "przedsięwzięć", wszelkie postanowienia dla mnie zawsze mijały się z celem, a zwłaszcza na początek roku, bo już w lutym nie pamiętałam, że coś sobie postanowiłam.
Ale nadszedł czas na zmianę i mobilizację. Ponieważ trochę się zaniedbałam z ręcznym wytworem, a Dzieć nasz nie może być wiecznie moją wymówką, bo i z nią można się jakoś sprężyć i zorganizować. Tak więc wszem i wobec ogłaszam iż postanowiłam, że każdego tygodnia zrobię "coś", bądź też będę w trakcie robienia "czegoś". Czyli generalnie nie ma tygodnia abym nie przebierała łapkami.
Rok rozpoczęłam od renifera ze skarpety, wyszedł gruby jak krowa i moje Dziecko też patrzy na niego z politowaniem, no ale nie zawsze musi mi wszystko ładnie wychodzić:).



Dokończyłam również książeczkę dla Marysi, w końcu i ona doczekała się "prezentu na Mikołaja" od mamusi :).







A w tym tygodniu ciachałam i ciachałam wszystko co tylko wpadło mi w ręce. Dostałam pod choinkę nowiusieńki, duży, ostrrrrry nóż krążkowy. Przygotowywałam kwadraty do kołderek. Wyszło mi ich sporo i od poniedziałku mogę zacząć szyć:). Chyba, że jakaś pilniejsza rzecz wpadnie mi w ręce. A żeby nie być gołosłownym pokazuję pracę z tego tygodnia, dziś świeżutko wyprasowane.




Przygotowane w pudełku, pięknie poukładane, policzone i spisane kolorami i wielkością. A w między czasie jeszcze krzyżykuję misia, zdjęcia nie zrobiłam, bo zapomniałam. Tak więc za tydzień zgłaszam się z kolejnym postępem prac, albo za dwa tygodnie z podwójnym.
Pozdrawiam!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz