wtorek, 26 października 2010

wracam niepostrzeżenie

Ehhh... Jakkolwiek nie zacznę i tak głupio wyjdzie. Dużo się działo, dużo się zmieniło, wiele zostało tak jak było. Ot proza życia, nie ma co tłumaczyć, że się nie miało czasu, że się nie miało jak... Tak po prostu byłam, nie byłam, a teraz znów byłam, to znacz jestem :).
Tak więc zacznę od zaległości i może kiedyś wyjdę na zero :).

Po wieeelkim remoncie kuchni zostały mi stare podwieszane pod szafki półki zrobione przez mojego tatę dawno temu. A że to solidna firma, więc trzymały się naprawdę całkiem dobrze, jedyne co można było im zarzucić to okropny osad z oparów kuchennych i gazu. Ale od tego są różne środki czystości i papier ścierny. A ja nie mogłam przecież wyrzucić takich półek, a że pomysł na ich odnowienie wpadł mi do głowy sam z siebie to na co miałam czekać, skoro wciąż cierpię na chroniczny brak miejsca.
Tak prezentowała się jedna z dwóch półek przed moją ingerencją


A to już gotowe piękniutkie pasiaczki wiszące dostojnie na mojej ścianie, jak widać na zapełnienie ich nie trzeba było długo czekać. Wręcz stało się to natychmiastowo i mogłabym rzec bez mojego świadomego udziału :)








Ach i można zobaczyć tu już skończony, gotowy i w pełnej krasie kosz prezentowany kiedyś przeze mnie (klik), ale jeszcze w formie gazetowej "gołej" :)



1 komentarz:

  1. Te paski wyglądają super, a koszyk i motyw łowicki - rewelacja! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń