sobota, 31 stycznia 2015

zima,zima, pada śnieg...

I niech będzie zima, i niech sypie śniegiem, i niech będzie mróz. Byleby zimę można nazwać zimą, anie takie byle co. Wieje, leje, niby ciepło, ale co z tego. Ale na ten moment cieszymy się śniegiem, fajnie, przynajmniej dzieciaki mają radochę na ferie.
A ja jak do tej pory zawzięłam się i pierwszy miesiąc mogę podsumować słowami: ufff... udało się:).
W tym tygodniu skończony kocyk. Tym razem podeszłam dość ambitnie i zawzięcie do tematu. Pomimo tego iż stu procentowego zadowolenia z siebie jeszcze nie osiągnęłam w dziedzinie szycia, to i tak jestem zadowolona.
Kocyk, mata, kołderka czy co tam kto chce 100x80cm z dodatkowym gadżetem - metkową zabawko piszczałką.










Dziś jeszcze ekspresowo musiałam coś zrobić z uchwytami do naszej komody w salonie. Ponieważ nasz Dzieć prywatny pod ową komodą ma swój placyk zabaw, a uchwyty są paskudnie kanciaste i niebezpieczne. Już dawno zamierzałam coś z tym zrobić, ale jak dziś zobaczyłam tą malutką główkę kiwającą się na milimetry od tych "paskudztw" to pomysł w sekundzie pojawił się w mojej głowie i po kwadransie było już gotowe. A wyglądały rzeczone uchwyty tak o:

A po przeróbce:)




Teraz ja jestem spokojna, a Marysia ma w pobliżu dodatkową kolorową atrakcję. I zawsze można porozwiązywać mamie kokardki :).



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz